poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 1

Dominik wyszedł się przewietrzyć, zostawiając mnie samą z własnymi myślami. Byłam załamana. Rodzice pojechali do domu, aby przywieść jakieś rzeczy dla mnie. W sali było cicho. Słyszałam jedynie pikanie kardiogramu. Dalej nie mogłam uwierzyć w to, że mam raka. Ciągle zadawałam sobie pytanie: Dlaczego ja? Czy komuś coś zrobiłam? Dlaczego Bóg wybrał akurat mnie do tego bólu i cierpienia?
Moje rozmyślenia przerwał Dominik wchodząc do sali z moim bratem Łukaszem.
- Cześć siostra! Jak się czujesz? - zapytał Łukasz.
Już chciałam odpowiedzieć mu na to pytanie innym pytaniem: A jakbyś ty się czuł gdybyś nie mógł robić tego czego kochasz?
Stwierdziłam jednak że zapytał bo po prostu się martwi.
- Cześć braciszku. Bywało lepiej. - powiedziałam.
- Mała, wyzdrowiejesz. Jesteś silną dziewczyną. Potrzeba tylko czasu. - pocieszał mnie Łukasz.
- Miejmy nadzieję, że tak będzie. Chłopcy przepraszam Was. Jestem trochę zmęczona. Wracajcie do domu, i nie martwcie się, będzie okej. - odparłam.
- Jasne, kotku. Odpoczywaj. - powiedział Dominik, czule całując mnie w czoło.
                                                                           *
Pierwszą rzeczą jaką ujrzałam po przebudzeniu się, był ogromny miś pluszowy. Miał doczepioną karteczkę, na której widniały te słowa:
Droga Paulo. Życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Pamiętaj, że sercem i duchem jesteśmy z Tobą! 
          Klasa wraz z wychowawcą. 
Wzruszyłam się. Łzy napłynęły mi do oczu, ale były to łzy szczęścia. Mam wspaniałą klasę, która o mnie nie zapomniała. Gdy ocierałam łzy z policzka do sali weszła Dr. Anna.
- Jak się czujesz Paula? - zapytała.
- Coraz lepiej, dziękuję. - odpowiedziałam i pozwoliłam sobie na lekki uśmiech.
- Przewieziemy Cię teraz na inną salę, i zrobimy kilka badań potwierdzających raka. - oznajmiła Dr. Anna.
 - No więc jedźmy.
Gdy już dotarłyśmy do sali nr. 23 pielęgniarki powiedziały, że będą robić Scyntygrafie. Nie wiem po co mi to mówiły, skoro i tak się na tym nie znam.
Po badaniu wróciłam na salę nr. 16 gdzie czekali już moi rodzice z Łukaszem. Przywitałam się z nimi, i wspólnie czekaliśmy na przyjście mojego lekarza.
Gdy Dr. Ania była już przy moim łóżku wszyscy zamieniliśmy się w słuch.
- Niestety... - zaczęła. Oczywiście byłam przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje. Ale Dr. Anna kontynuowała. - Wyniki badań będą dopiero z 2 tygodnie. - dokończyła, a ja odetchnęłam z ulgą. -Więc do tego czasu będziesz musiała zostać tutaj, w szpitalu.
- No dobrze, ale Pani Doktor.. czy to pewne, że mam raka? - zapytałam z nadzieją że usłyszę odpowiedź NIE.
- Obawiam się, że tak, chociaż to nie jest pewne. - odpowiedziała.
- No, ale jak to? - zapytała nagle mama. - Przecież mówiła pani że Paula ma tego raka.
- No tak, mówiłam, bo tak podejrzewamy. Badania wszystko wykażą. A teraz przepraszam, muszę iść do innego pacjenta. - powiedziała i wyszła.
- Widzisz córeczko, możliwe że nie masz raka. - powiedział ucieszony tata.
- Istnieje małe prawdopodobieństwo, że nie mam. - odparłam smutna.
- Bądź dobrej myśli, skarbie. - wtrąciła mama.
- Dajcie spokój. Tak musi być. Pogódźmy się z tym. - powiedziałam bez emocji.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale przerwał to telefon taty. Dzwoniła babcia.
- Cześć Paula. - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Dzień dobry, babciu. - przywitałam się trochę weselej.
- Przepraszam że nie mogę cię odwiedzić, ale dzieli nas prawie 800 km.  Bardzo chciałabym cię zobaczyć, moje dziecko.
- Wiem, babciu. Nie musisz się tłumaczyć, ale obiecuję, że gdy wyzdrowieję na pewno odwiedzę ciebie i dziadka.
- Trzymam cię za słowo. - powiedziała jakby przez łzy. - Nie będę cię męczyć słoneczko, odpoczywaj. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też babciu. Pa pa. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Znów zachciało mi się płakać,  bo wiedziałam jak bardzo babcia się martwi. Z trudem powstrzymałam łzy i ułożyłam się na prawym boku. Po chwili zasnęłam.
                                                                      *
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam mamę, która siedziała przy moim łóżku, i wpatrywała się we mnie.
- Ala czeka na korytarzu. Mam ją zawołać? - zapytała.
- Tak, tak. Niech wejdzie.
Mama wstała i ruszyła w stronę drzwi. Po chwili zobaczyłam Alę idącą do mojego łóżka.
- Hej, Paula. - zaczęła. - Wszyscy w szkole się o ciebie pytają.
- Hej. - powiedziałam nie wiedząc co dopowiedzieć na drugą część zdania.
- Muszę ci coś pokazać. - powiedziała zdenerwowana.
- Coś się stało?
- Stało, stało. Popatrz. - odparła i wyciągnęła z kieszeni telefon. Klikała coś przez chwilę, a potem przystawiła mi telefon do twarzy. To co zobaczyłam, było okropne. Rozpłakałam się i jedyne co mogłam powiedzieć to:
- Ale jak to?

_______________________________________________
Mamy 1 :D Komentujcie, poprawiajcie, oceniajcie :D
Mam nadzieję że się spodoba :D

3 komentarze:

  1. Pisz dłuższe rozdziały, bo fajnie się czyta :) Zapraszam do mnie http://lecpomarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj wszystko było świetne! ;)
    Co ta Ala jej pokazała,no co?.. Aż mnie korci normalnie, żeby się dowiedzieć.! ;D
    Podobało się, podobało. ;)
    Pozdrawiam.! ;>

    OdpowiedzUsuń