niedziela, 19 stycznia 2014

Prolog

Obudziłam się przerażona. Wszędzie było biało. Byłam podpięta różnymi kabelkami. W pomieszczeniu byłam tylko ja i kobieta w niebieskim fartuchu. Byłam w szpitalu. Sama. Rodziców gdzieś wcięło. Brat też mnie olał. Leżałam tak jeszcze przez chwilę, a potem kobieta w jasno-różowym fartuchu powiedziała lekarzowi że odzyskałam przytomność. Kobieta podeszła do mnie i przedstawiła się.
- Cześć Paula. Nazywam się Anna Jaruszek i jestem Twoim lekarzem.
- Em. Dzień dobry. - wydukałam z zakłopotaniem. Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu? - zapytałam ze zdenerwowaniem.
- Opowiem Ci wszystko gdy zjawią się tu Twoi rodzice. Powiedz mi, jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz?  - zapytała pani Ania.
- Pamiętam, że byłam na treningu. Rozgrzewałam się, potem zaczęłyśmy grać i.... -urwałam nagle. I potem ciemność.
-Dobrze. - odparła ze spokojem.
Byłam wściekła że ta lekarka jest taka opanowana.
- Co sie dzieje do cholery?! -krzyknęłam oburzona. Może mi pani powiedzieć co sie ze mną dzieje?!
- Uspokój się. Zaraz będą tu twoi rodzice i wszystko Wam powiem.
- Jestem spokojna. - powiedziałam i odwróciłam się na bok.
                                                                             *
Godzinę później do szpitala dotarli moi rodzice.
- Wypuśćcie mnie stąd. Mam mecze, muszę trenować. - powiedziałam gdy moi rodzice siedzieli już przy moim łóżku.
- Obawiam się, że nie będziesz mogła grać, ani trenować. - odparła Dr. Anna.
-Jjjak to? - zająknęłam się.
- Masz raka kości. Bardzo mi przykro.
Moja mama miała zeszklone oczy.
W tym momencie moje życie się zawaliło. Rak? Przecież ja zawsze byłam zdrowa.
- Skarbie, nie martw się. - zaczął tata. Damy sobie radę.
- Nie damy!- krzyknęłam przez łzy. A klub? A Ala?! A Dominik?! Co z nimi?
(Ala jest moją najlepszą przyjaciółką, a Dominik chłopakiem)
- Będziemy z tym walczyć. - powiedziała Dr. Ania
- Mamo, podaj mi mój telefon. - poprosiłam zapłakana.
-Skarbie, ale po ci teraz telefon? - zapytała mama.
- Podaj mi ten cholerny telefon! - krzyknęłam.
Gdy trzymałam już telefon w ręce wybrałam bardzo dobrze znany mi numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam.
Po dwóch sygnałach usłyszałam głos Dominika.
- Cześć, skarbie. -powiedział słodko.
-Cześć, Dominik. Proszę przyjedź do szpitala. - powiedziałam błagalnie.
- Co się stało? - odparł z przerażeniem w głosie.
-Proszę przyjedź.
- Będę za 5 minut. - powiedział i zakończył połączenie.
                                                                      *
Kilka minut później w mojej sali zawitał Dominik. Przywitał mnie słodkim pocałunkiem.
- Co się dzieje? - zapytał.
Czułam jak moje oczy zaczynają wilgotnieć.
- Ja... ja... mam raka. - jęknęłam.
Dominik zakrył twarz rękoma. Po chwili zobaczyłam że płacze.
- Nie martw się skarbie. Poradzimy sobie. - odparł z czułością i strachem w głosie.


____________________________________________
Mamy prolog. Nie wiem czy jest ciekawy i nie wiem czy
pisać kolejne rozdziały, więc bardzo proszę o wasze oceny
w komentarzach. :)!

4 komentarze:

  1. Pisz dalej. ;)
    Ja będę zaglądać i zostawiać po sobie ślad. ;>
    Ale co do tego jak piszesz:
    np. tutaj : "- Co sie dzieje do cholery?! -krzyknęłam oburzona. Może mi pani powiedzieć co sie ze mną dzieje?!" Trochę się pogubiłam. :/ Jak piszesz to pamiętaj o tej pauzie, jak tutaj, na poprawionym tekście: "- Co sie dzieje do cholery?! -krzyknęłam oburzona. -Może mi pani powiedzieć co sie ze mną dzieje?!" Wtedy się łatwiej czyta. ;)
    Taka moja mała uwaga, a tak to wszystko świetne. ;>
    Jak coś zapraszam do siebie.! ;p
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń